sobota, 28 grudnia 2013

2.

Było bardzo późno kiedy zadzwoniłam do Justina i poprosiłam, by przyszedł do mnie na noc. Bałam się zostać  sama ze względu na to, co się wydarzyło. Cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje albo jest w domu schowany gdzieś, gdzie nie sięgał mój wzrok. Ale czy było to możliwe? Przecież złapali tego gnojka, który zamordował mi mamę. A może nasłał na mnie kogoś zanim go złapali? Siedziałam w salonie i oglądałam telewizję bez głosu. Cały czas bałam się, że ktoś może za mną stać i zaatakować kiedy choćby odetchnę z ulgą na sekundę. Moje serce wariowało za każdym razem gdy usłyszałam najcichszy szmer. Nie to, żebym bała się śmierci. Bałam tego się, w jaki sposób mnie ona spotka. Podskoczyłam przerażona i o mało nie zaczęłam krzyczeć kiedy Justin zadzwonił do drzwi. Cholera, przecież powiedziałam mu, żeby nie dzwonił. Ma klucz do domu! A może go nie wziął? Wstałam z kanapy otulając się szczelniej ulubionym kocem mamy po czym poszłam otworzyć drzwi.
- Mówiłam ci, że... - zaczęłam, ale widząc za drzwiami Channinga zacięłam się i zmierzyłam go wzrokiem.
Channing był moim szefem. Opowiadał mi o każdym przypadku więźnia, z którym miałam prowadzić rozmowy w ich celi. Mówił o co powinnam ich pytać, a czego unikać w rozmowach. Jego rady zawsze wiele dla mnie znaczyły i w większości przypadków pomagały by więzień naprawdę zaczął żałować tego, co zrobił dzięki czemu szybciej wychodził z więzienia, a później zaczynał życie na nowo. Tylko co Channing robił w moim domu o tej porze?
- Wpadłem porozmawiać, masz chwilę? - zapytał zaglądając za moje plecy.
- Pewnie, wejdź - uśmiechnęłam się delikatnie i odsunęłam się wpuszczając go do środka.
- Dlaczego oglądasz telewizję bez głosu? - zdjął buty oraz kurtkę dresową i usiadł na kanapie w salonie.
- Szczerze mówiąc to nawet telewizji nie oglądam. Jestem przerażona tym wszystkim - przyznałam. Przed nim nie miałam nic do ukrycia. Był dla mnie jak starszy brat. Mogłam na nim polegać w każdej chwili - Za chwilę miał przyjść Justin. Poznałeś go, jest moim kuzynem.
- Tak, tak, pamiętam - spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie wyłączając telewizor.
- Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki, jest okej - uśmiech nie schodził z jego twarzy. Złapał mnie za rękę i posadził na swoich kolanach przytulając mocno - Przykro mi z powodu tego co się stało, Van - powiedział niemal szeptem - W podobny sposób straciłem swoją mamę więc wiem jak się czujesz - dodał, a ja czułam, że zaraz zacznę płakać. Chan opowiadał mi o tym, że kiedy miał dwadzieścia lat znalazł swoją mamę z poderżniętym gardłem... To było straszne! Kiedy mi o tym pierwszy raz opowiadał rozpłakałam się jak małe dziecko.
Nic nie mówiąc położyłam głowę na jego ramieniu i westchnęłam głęboko. Chwilę tak trwaliśmy dopóki się nie ogarnęłam i nie odsunęłam od niego.
- Jeśli chcesz możesz wziąć sobie jutro wolne, dam ci cały tydzień wolnego, zastąpię cię...
- Nie trzeba - powiedziałam pospiesznie - Wybacz mi, Chan, ale czy będzie możliwość bym porozmawiała z tym facetem? - spojrzałam na niego, a na jego twarzy wymalowało się zdziwienie zmieszane z zaskoczeniem i radością. Tylko skąd ta radość?
- Myślisz, że to dobry pomysł? Van, on być może...

- Tak, być może chciał zabić także mnie - wstałam z jego kolan i zaczęłam nerwowo chodzić w tę i z powrotem mocniej otulając się kocem - Ale nie chcę, by ktoś inny zajmował się nim ze wzgląd na sprawę mojej matki. Jedynie tobie pozwoliłabym się nim zająć, ale wolałabym sama z nim porozmawiać. Osobiście - stanęłam i spojrzałam na niego - Pozwolisz mi z nim porozmawiać?

Po godzinie Channing wyszedł z domu, a jego miejsce zajął Justin, który niósł przed sobą niewielki karton. Kiedy mijał Channinga na chodniku, zamienili ze sobą parę słów po czym rozeszli się i Justin zjawił się przy mnie.
- Nie mów mi tylko, że ciocia znowu upiekła to niedobre ciasto... - jęknęłam zamykając za sobą drzwi.
- To nie ciasto - zaśmiał się cicho - Przyniosłem swoje rzeczy i parę filmów na wideo - położył karton niedaleko kanapy i spojrzał na mnie. Zmierzył mnie od stóp do głów i zatrzymał się na mojej twarzy - Van... Jadłaś coś dzisiaj? - zmrużył lekko oczy przyglądając mi się.
- Śniadanie - wzruszyłam ramionami i udałam się do kuchni by zrobić coś do picia.
- Van? - poszedł za mną i zatarasował mi drogę kiedy chciałam sięgnąć po szklanki.
- Dobra, nic nie jadłam, ale czuję się dobrze! - powiedziałam i odepchnęłam go lekko, wyjęłam szklanki i nalałam do nich soku pomarańczowego. Jedną szklankę podałam Justinowi a z drugiej sama upiłam łyk - O czym rozmawialiście z Chanem? - zapytałam by zmienić szybko temat.
- Prosił mnie żebym z tobą porozmawiał o...
- Nie zmienię zdania, Jus - odłożyłam szklankę i spojrzałam na niego - Muszę z nim porozmawiać i dowiedzieć się dlaczego to zrobił i kto go nasłał.

- A skąd wiesz, że ktoś go nasłał?!
- Widziałam w jego oczach strach - zapatrzyłam się wracając do tamtej chwili - Przestraszył się i miałam wrażenie, że kiedy go przyłapałam on... - zacięłam się patrząc bardziej na obraz w swojej głowie.
- Co, Van? - Justin stanął przede mną i spojrzał prosto w twarz.
- On próbował ją ratować - powiedziałam na pewno ledwo słyszalnie ale byłam pewna, że Bieber usłyszał to, co powiedziałam.
- Jasne! Bo najpierw zabił żeby później ratować? - przez chwilę zaśmiał się biorąc mnie za totalną wariatkę, ale kiedy się chwilę zastanowił... - W sumie to nie jest taki zły pomysł, Van. Skoro mówisz, że widziałaś w nim strach, a później... Jeśli rzeczywiście uciekał w strachu, to mógł ją ratować. Pewnie sam nie był pewien co zrobił. Mógł... Mógł zostać wykorzystany!
- I właśnie dlatego chcę z nim porozmawiać - spojrzałam na niego - Nie zabraniaj mi tego, Jus. Poza tym... To moja praca.
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem... - spojrzałam na niego - Jeśli będziesz miała dość, kończysz z tym, jasne?
- Jasne... - westchnęłam.
- Chodź do mnie! - rozłożył ramiona, a ja wtuliłam się w jego ciepłe ciało.

___

Tak więc, rozdział drugi! Ciekawy nie jest :( Miałam dać w nim Zayna, ale uznałam, że ciekawiej będzie jeśli jeszcze się nie pojawi ;) Za to dodałam Channinga ;) Uzupełniłam również zakładkę z bohaterami jeśli jesteście ciekawi ;)

Ważne.
Jeśli podoba wam się to opowiadanie to wpadnijcie >tutaj<
Opowiadanie moje, również o Zaynie w roli głównej.
Mówcie co sądzicie na jego temat :D
Zachęcam do komentowania.
#MuchLove! :D

Obserwatorzy